Joanna Janiak
"Creatio ex nihilo"

Złamane, laserunkowe szarości, prosta harmonijna kompozycja, delikatny rysunek. Monochromatyczne, chłodne „Obrazy przejściowe” Piotra C. Kowalskiego mogą wydawać się eleganckie. Przypominają grafikę, ale odbitą na malarskim płótnie, nie na papierze. Odczytujemy napisy: Viterbo, Toledo, London, Poznań, Tokio. Domyślamy się , że te obrazy to jakiś zapis miasta - świadectwo miasta, jakby pieczęcie.

PCK (jak się sam nazywa) specjalizuje się w malarstwie naturalnym. Maluje owocami, sokami liści, różnymi roślinami. Jego obrazy mają bezpretensjonalne tytuły: „Smaczne”, „Niesmaczne”, „Podwędzone”, „Żywa natura”, czy „Martwa natura”. „Obrazy przejściowe” też maluje barwnikami naturalnymi. Po prostu kładzie płótna na ziemi i „maluje”: pyłem, kurzem, brudem ulicznym. Obrazy są deptane, przejeżdżane, chlapane. Dla świadectwa miejsca kładzie je najczęściej na płytach kanałowych i studzienkach, na których znajdują się nazwy miast. To malarstwo, które dosłownie sięgnęło bruku. „Obrazy przejściowe” są absurdalne, a PCK puszcza oko odbiorcom szukającym „dzieł sztuki”.

Sztuka Kowalskiego jest zaskakująca, przewrotna, bezczelna i... zabawna. Jego obrazy „tworzą się” na klasycznie zagruntowanym płótnie, które potem naciąga na ramę. Pod pozorem poprawności kryje się dadaistyczna kpina, nonsens, jakby chaos i zupełna dowolność.

Jego ulubionym mottem jest zdanie surrealisty Maxa Ernsta: „Obrazy można malować wszystkim, również farbami”. PCK nie hierarchizuje materii. Używa pospolitego tworzywa, jak artyści Arte Povera tworzący swoje obiekty z odpadków. I jest w tym konsekwentny. Jego obrazy znad morza „Może morze” pełne są śmieci plażowych. Lubi taką obrazoburczą sensualność.

Niektórzy jednak mają z odbiorem takiej sztuki problem natury estetycznej - brud jest przecież niechciany i namiętnie usuwany. Jeśli więc ktoś nie lubi brudu, pozostaje refleksja o innej stronie tych obrazów. „Obrazy przejściowe” powstają z niczego. To dosłownie creatio ex nihilo. To, co zdegradowane jest nobilitowane, bo w końcu te „upadłe” płótna trafiają do galerii, gdzie banał staje się niebanalny i rozprawia się z artystycznymi mitologiami. Ta metoda odsłania to, co niewidoczne, ale zarazem wszechobecne. Pył ziemski i zarazem kosmiczny staje się farbą. „Obrazy przejściowe” choć powstały w różnych częściach świata, mają właściwie taki sam kolor. Uświadamiamy sobie, że Ziemia to ścierana, krusząca się planeta. Pył pochodzi z różnych źródeł, z gleby, ze sproszkowanych ziarenek piasku, z cząsteczek różnych ciał i erupcji wulkanicznych. A do tego, zdaniem geofizyków, każdego roku spada na Ziemię z Kosmosu prawie czterdzieści tysięcy ton kosmicznego pyłu. Ale ten pył - potocznie określany jako brud - jak sądzić można z jego wszechobecności - niezdrowy jednak nie jest – i towarzyszy nam od zawsze. Na co się więc obrażać?

Joanna Janiak, 2009